poniedziałek, 21 stycznia 2013

Część 1.

Wróciłam! I mam nadzieję, że na trochę dłużej ;)
Tak parę słów wstępu: Cieszę się, że wróciłam. Będę mieć czas, żeby oderwać się od głupiej rzeczywistości, popisać tutaj albo poczytać Wasze blogi, bo w czytaniu też się zaniedbałam. Mam nadzieję, że wybaczycie. Tak jak napisałam w "info" - to coś, co tworzę nie jest podzielone na rozdziały, dlaczego będę publikować po części i tak będą się nazywać posty na tym blogu - "Część 1.", "Część 2." itd. Na razie opublikuję tylko krótką część, ale mam nadzieję, że choć trochę się Wam spodoba ;)
Powiadomiłam o tym blogu osoby, które czytały mojego bloga, dlatego chciałam Was prosić - jeśli chcecie to czytać, potwierdźcie w komentarzu pod tym postem. A teraz zapraszam do czytania :*
/ A i wybaczcie, ale czasem będą pojawiać się brzydkie słowa w wypowiedziach bohaterów. Niestety nie mogę słowa "kurwa" zastąpić "ojejku" w takiej sytuacji... :D


Część 1.
 Ciężko mi patrzeć na świat przez różowe okulary, zwłaszcza, że na nosie mam zawsze czarne, które noszę niezależnie od pogody i pory roku. Nie chcę, żeby ktokolwiek patrzył na moje ślepe oczy. Mogę tylko przypuszczać i czuć, że i tak jestem w centrum zainteresowania, kiedy idę chodnikiem z białą laską w ręce.
 Co z tego, że tata jest bogaty i mogę mieć wszystko, co tylko chcę, skoro nie potrafię cieszyć się życiem? Mogę mieć najszybsze auto, ale co z tego jeśli nie mogę prowadzić? Mogę mieć najlepsze ubrania, ale co z tego jeśli nie mogę w nich siebie widzieć? Mogę mieć najdroższy laptop, ale co z tego skoro nie mogę go używać? Mogę mieć wszystko... oprócz wzroku.
 Mój problem ze wzrokiem zaczął się siedem lat temu, trzy lata po śmierci mamy, kiedy zdarzył się ten nieszczęsny wypadek. Gdy o nim wspominam, nadal mam łzy w oczach... Tragedia goniła tragedię. Nie mogłam przyjąć do świadomości, że już nigdy nie zobaczę twarzy ojca - Thomasa, czy mojej starszej o dwa lata siostry - Daphne, która świetnie sprawdzała się w roli moich zastępczych oczu. To ona zawsze wybierała dla mnie ubrania, czesała mnie i sprawdzała, czy jestem gotowa do szkoły.
 Najgorszy horror miał miejsce dwa miesiące po moich siedemnastych urodzinach. Był już wieczór i kładłam się spać. Zanim kompletnie zasnęłam, ojciec oznajmił mi, że jedzie odebrać moją siostrę z imprezy. Daphne mogła pozwolić sobie na różne balangi, podczas gdy ja - Jenny - każdy wieczór spędzałam w czterech ścianach swojego pokoju, żałując, że nie mogę być taka jak ona. Zazdrościłam jej z całego serca.
 Jak tylko wyszedł i w całym domu zapadła grobowa cisza, momentalnie usnęłam. Obudziłam się po jakimś czasie, słysząc czyjeś kroki w moim pokoju.
 - Tato? Daphne? - zapytałam, powoli podnosząc się do pozycji siedzącej. - Jest tu ktoś?
 Nie wiedziałam, czy nadszedł już ranek, czy nadal był środek nocy. Nie miałam jak sprawdzić godziny. Jednak wiedziałam, że ktoś był w moim pokoju.
 Wcale się nie pomyliłam. Słyszałam jak ciężkie buty uderzały o drewniane panele, szelest kurtki skórzanej i nieregularny oddech więcej niż jednej osoby. Moje ciało przeszły dreszcze, kiedy na moje wołanie nikt nie odpowiedział. Od razu poczułam strach i chciałam trzymać kogoś bliskiego za rękę, żeby poczuć się pewniej. Nikogo znajomego nie było w pobliżu. Za to ich miejsce zajął obcy mężczyzna, który podciągnął mnie za ramię, a gdy upadłam bezradnie na podłogę, zaczął mnie ciągnąć za sobą jakbym była szmacianą lalką.
 Krzyczałam i wołałam o pomoc, jednak nikt się nie odezwał. Mężczyzna zirytowany moimi wrzaskami, przyłożył swoją wielką rękę do moich ust, uniemożliwiając mi krzyczenie. Z każdą mijającą sekundą bałam się coraz bardziej. Nie wiedziałam, co się działo i dokąd mnie zabierają. Stawianie oporu i próby ucieczki nie miały sensu. Nie widziałam przecież drogi. Musiałam pozwolić mu robić ze mną, co chciał.
 Brutalnie rzucił mną do samochodu, nie zwracając uwagi, że nie byłam w pełni sprawna, a zaraz po tym ruszył z mojego podwórka z piskiem opon. Nie przejmował się mną. Jedyne na czym mu zależało to, to, żeby wywieźć mnie stąd jak najszybciej. Domyśliłam się jego nieczystych zagrań. Byłam najłatwiejszym celem na okup.
 - Boisz się? - zapytał z zadowoleniem w chrypiącym głosie mężczyzna.
 Nie drgnęłam.
 Nic nie odpowiedziałam.
 Podpierałam się o tylne siedzenia w ten sam sposób przez całą drogę, aż dojechaliśmy nie wiem gdzie.
 Oni stawiali warunki, a ja musiałam robić wszystko, co chcieli.
 - Nie dość, że ślepa to jeszcze, kurwa, głucha - zakpił mężczyzna o twardym, przyprawiającym o gęsią skórkę głosie.
 Ludzie zazwyczaj starali się omijać temat mojej ślepoty, żeby nie sprawić mi przykrości. Rezygnowali nawet ze słów: "widziałaś", "zobacz", "wygląda", co ja i tak dostrzegłam. Nie zdawali sobie sprawy, że mimo że o tym nie wspominają, to ja i tak ciągle o tym pamiętam. A ci dwaj mężczyźni nie potrafili mi współczuć. Byli wredni i brutalni. Moja wrażliwa osobowość nie była przyzwyczajona do takich ataków.
 Głośno warczący silnik świadczył o prędkości z jaką się poruszali. Przez długi czas, który chyba ciągnął się w nieskończoność, rozmawiali o losie, jaki dla mnie szykowali. Gdybym chciała zacytować ich słowa, musiałbym cenzurować co drugie słowo jakie używali. Byli wulgarni, prostaccy i wychowani gdzieś poza cywilizacją. Nigdy nie miałam do czynienia z takimi gburami. Jedno było pewne - nie zamierzali mnie traktować odpowiednio.
 Kiedy samochód się zatrzymał, silnik zgasł i usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi - najpierw jednych, a po sekundzie drugich, złapałam się mocno fotela pasażera, próbując się bronić ze wszystkich sił. Na marne. Jednym podciągnięciem wyciągnął mnie z samochodu i w ten sam sposób prowadził w jakieś miejsce. Nie zwracał uwagi, że nie nadążając za jego krokami i nie widząc przeszkód na swojej drodze, ciągle się potykałam i upadałam. Nie litował się nade mną, tylko gwałtownie ciągnął za ramię.
 Dostrzegłam moment, kiedy ze świeżego powietrza weszliśmy do jakiegoś duszącego magazynu. Echo uderzanych o podłogę butów odpijało się po betonowych ścianach, poczułam chłodniejszą temperaturę na ciele i specyficzny zapach spalenizny i dymu, który drażnił moje nozdrza. Przez siedem lat nauczyłam się żyć, posługując się tylko pozostałymi czterema zmysłami. Jednak tak czy inaczej najbardziej brakowało mi wzroku.
 Tych mężczyzn było wielu. Każdy miał podobny głos - tak samo twardy, chrypiący, wulgarny i nieprzyjemny dla ucha. Przestałam nasłuchiwać, bo już z samego początku przerazili mnie na śmierć. Tematem późniejszej rozmowy pogarszali sytuację. Przeszła mi przez głowę myśl, że wolałabym być głucha niż ślepa.

C.D.N.

spis treści

Bohaterowie

1. Jenny (17l.) - Główna bohaterka opowiadania. Mieszka w Miami razem z ojcem - Thomasem, i starszą siostrą - Daphne. W wieku 10 lat w wyniku wypadku straciła wzrok i od tamtego czasu dziewczyna całkowicie się zmieniła. Na jej twarzy rzadko gości uśmiech, nie ma ochoty do życia, a przez te siedem lat nie przyzwyczaiła się, że jedyne co widzi to czerń. Choć nauczyła się żyć jako inwalidka, nadal ma nadzieję, że kiedyś wszystko wróci do normy. Cicha, skromna, nigdy nie mówi wprost co czuje i zamiast się komuś wyżalić, woli tłamsić w sobie wszystkie emocje. Posiada średniej długości rude włosy i jasne, szare oczy. Niewysoka dziewczyna o drobnej, szczupłej sylwetce. Jej atutem jest piękny, śnieżnobiały uśmiech, który prawie wcale się nie pojawia. W jej życiu ciągle pojawiają się komplikacje, a tragedia goni tragedię.

O mnie

Patrząc na tą rubrykę dochodzę do wniosku, że dużo trudniej jest mówić o sobie niż o innych. Dla jednych mogę być przyjacielem, dla innych - największym wrogiem. Nienawidzę dwulicowości, gardzę ludźmi, którzy zakładają fałszywą maskę, żeby potem napie*dalać językiem na mój temat. Brzydzę się chamstwem, nie toleruję powagi lub ciągłego ględzenia o nieszczęściu. 
"Powinieneś żyć inaczej niż wszyscy (...) Więc żyj jakbyś nigdy nie miał przeżyć tego jeszcze raz. / "If today was your last day" - Nickelback <3