piątek, 15 lutego 2013

Część 5.

 - Dość! - Krzyknęła jakaś inna osoba. Zaczęłam się gubić kto, kim był. Każdy miał identyczny głos. - Zrób jak mówi. Przecież smarkula w niczym mu nie pomoże - dodał ten sam człowiek.
 Zdziwiłam się, kiedy to usłyszałam. Było to ostatnią rzeczą, jakiej się spodziewałam, ale nie umiałam się tym cieszyć. Wszystko się powtórzyło - znów mnie zamknęli w tej piwnicy, związali z przodu ręce grubą liną, mocno zaciskając węzły, aż zapiekły mnie nadgarstki, w dalszym ciągu niczego nie zjadłam, byłam głodna i zziębnięta Niczym nie umiałam się cieszyć..
 Jak tylko wepchnęli mnie do tego pomieszczenia, zajęłam miejsce pod ścianą i usiadłam na piętach, opierając się bokiem o mur. Nie usłyszałam żadnego pogardliwego słowa od faceta, który tak bezlitośnie mnie pchnął przed siebie ani żadnych komentarzy z ust chłopaka, który próbując mnie ratować, również stał się ofiarą. Zachowywał się inaczej. Jakby był zupełnie inną osobą. A przecież miał tyle do powiedzenia, tyle obraźliwych słów cisnęło mu się na język... Skąd nagle u niego taka zmiana? Zaczęłam się zastanawiać czy faktycznie ze mną był. Gdyby się odezwał, nie wiedziałabym tego.
 - Jak masz na imię? - Usłyszałam jego obojętny ton po jakimś czasie. - Skoro mamy razem zginąć, chciałbym cię najpierw poznać.
 - Przestań żartować w ten sposób! - krzyknęłam, wyczuwając sarkazm i chore poczucie humoru w jego głosie. - Nikt nie zginie! Nikomu nic się nie stanie! Nikomu nic się nie stanie... prawda? - Mój głos ucichł. Popadłam w zwątpienie. Nie byłam już pewna tego, co powiedziałam przed chwilą. Przecież już by mnie dawno uratowali... Ojciec zrobiłby wszystko.
 - Yyy... Nie - zaprzeczył po zastanowieniu.
 Myślałam, że kiedy będę mieć kogoś przy sobie, będzie lepiej. Że nie będę się tak bać, bo znajdę pocieszenie u kogoś... Ale u niego? U niego można było liczyć tylko na to, że mnie gorzej dobije. Ani odrobinę nie był życzliwy, a więcej współczucia miała w sobie ta zimna podłoga, niż on. Nie rozumiałam jak można było być tak obojętnym.
 Przeszły mnie dreszcze, bo znów pomyślałam, że spędzę tutaj tyle samo czasu, co przedtem. Nie mogłam już tego znieść! Czułam się jak najgorszy więzień! Jeśli oni by mnie nie zabili, sama umarłabym tu ze strachu i z głodu! Brakowało mi świeżego powietrza! Były tu w ogóle okna?! Choć było lodowato w środku, dusiłam się. Do cholery, chciałam stąd wyjść! Powoli ogarniało mnie szaleństwo. Zaczęłam płakać i bić rękami w ścianę i choć bolało jak diabli, nie przestawałam. Przeklinałam i klęłam, choć bardzo rzadko zdarzało mi się używać takich słów. Zachowywałam się jak desperatka, a to tylko dlatego, że wmawiałam sobie, że zostanę tu na zawsze. Bałam się, co mogło dziać się później.
 W pewnym momencie coraz ciężej mi było władać rękami, miałam na sobie jakiś ciężar, który mi uniemożliwiał bicie rękami w mur. Zostałam zmuszona, żeby przestać. Wtedy tylko się trzęsłam i nie mogłam się kontrolować.
 - Tobie na pewno nic się nie stanie. Spokojnie - powiedział ten chłopak.
 Dopiero wtedy się zorientowałam, że chociaż miał związane nadgarstki, objął mnie przez głowę i mocno przydusił do swojego ciała, trzymając moje drżące dłonie w swoich. Nie spodziewałam się, że stać go było na to, żeby mnie do siebie przytulić i być dla mnie podporą. A jednak. Mimo że sprawiał wrażenie oziębłego i obojętnego, gdy mnie przytulił, poczułam się bezpieczniej i spokojniej. Choć daleko było do idealnego spokoju, tyle mi wystarczało. Właśnie tego potrzebowałam.
 - Jak się czujesz? - zapytał, kiedy się uspokoiłam i tylko pojedyncze łzy spływały mi po policzkach. Już nie odnosił się do mnie tym twardym głosem. Szepnął mi do ucha, a jego oddech musnął moją twarz jak delikatny wiaterek.
 - Źle - przyznałam łamiący głosem. - Chcę wrócić do domu. Jest mi zimno, jestem głodna i boję się.
 - Niepotrzebnie. Napisałem wujkowi, gdzie jestem. Zobaczysz, że niedługo tu wpadną i się nimi zajmą.
 - Wujkowi? A ty? Skąd się tu wziąłeś? - Wreszcie zadałam to nurtujące mnie pytanie. Od dawna chciałam się dowiedzieć o co tu chodzi i skąd właściwie on się tu wziął.
 - To długa historia i nie wiem jak zacząć... - odpowiedział z lekką wesołością. - No więc tak... Mój wujek pracuje w policji, a ja często odwiedzam komisariat, ale na pewno nie po to, żeby podrzucić mu drugie śniadanie, czy sobie pogadać. Po prostu mam pecha i łatwo daję się złapać.
 Szybko przerwałam jego opowieść, nie znając celu jego ciągłych wizyt na komisariacie. Ale mogłam się chociaż domyślić.
 - Co? O czym ty mówisz?
 Chłopak zaśmiał się krótko.
 - Nie pomyśl sobie źle - kontynuował z tym samym humorem. -Z nudy decyduję się na różne rzeczy, które nie zawsze podobają się policji. I mojemu wujkowi. A słowa "na pewno tego nie zrobisz" są tylko większą zachęta do łamania prawa. No a przy zakładach zyskuję szybką kasę. - Wzruszył ramionami.
 - Aaa, rozumiem - odpowiedziałam szeptem, nie zmieniając swojego usytuowania.
Nie zrobiły na mnie wrażenia jego słowa. Robił, co lubił, nie przejmowałsię niczym - dokładnie tak sobie o nim pomyślałam na początku naszego niesamowitego spotkania. Poza tym te igraszki z prawem były niczym wielkim w porównaniu z prawdziwymi bandziorskimi wybrykami. Gdyby faktycznie z nim było coś złego - nie puszczaliby go na wolność.
 Nadażyła się idealna okazja, aby bliżej poznać swojego nowego znajomego, który budził co do siebie mieszane uczucia.
 - Rano z komisariatu odebrał mnie wujas, wracaliśmy do domu, mieszkam z nim, słuchałem jego kazań i wtedy dostał informacje, że poszukają czarną Hondę CRV i podali numery rejestracji. A po pięciu minutach minęło nas to autko, więc wujas zaczął za nim jechać. Oczywiście kazał mi wysiąść z samochodu, a ja oczywiście się nie zgodziłem. Później gdy auto się zatrzymało, wysiadło dwóch facetów, a samochód pojechał dalej. Namówiłem go, że pójdę za nimi, a potem do niego zadzwonię i powiem mu, gdzie są, podczas gdy on będzie śledził samochód. Bylismy tylko my, bo jego koledzy się guzdrali, a nie mieliśmy czasu na nich czekać. Wujaszek po jakimś czasie się zgodził, niechętnie, ale się zgodził, pod warunkiem, że będę ich tylko śledził i nie zbliżę się do tej sprawy. Taki miałem zamiar, ale kiedy usłyszałem twoje wrzaski i zobaczyłem jak próbowałaś się wyrwać tamtemu facetowi, nie mogłem dłużej czekać. Czaiłem się w około tych magazynów, szukając jakiegoś wejścia. Później znowu cię zobaczyłem. Szybko napisałem do wujka, gdzie jestem i że wchodzę, żeby ci pomóc. Dlatego powinni niedługo tu wpaść.
 Słuchałam tej historii z zapartym tchem i łomoczącym w piersi sercem. Nie wiedziałam czy powinnam w to wierzyć. Jaki normalny chłopak pchałby się do takiego miejsca, nie mając żadnego doświadczenia? Albo trenował jakieś walki, albo po prostu nie zależało mu na życiu.
 - No, a broń? Wie, że ją masz? - zapytałam, chociaż bałam się odpowiedzi.
 - No oczywiście... że nie wie. To znaczy chyba się domyśla, że ją mam. - Zaśmiał się pod nosem, a ja miałam wrażenie, że trzyma mnie w objęciach i pociesza kryminalista!


Doszłam do wniosku, że nowe rozdziały będą się pojawiać jednak w piątki, ewentualnie w soboty :D
Jak dzisiejsza "lektura"? Co myślicie o tym kolesiu? (Imienia jeszcze znacie, ale poznacie. Nie zawsze musi być tak, że ludzie się przedstawiają zaraz na początku, wiem to z własnego doświadczenia :D)

20 komentarzy:

  1. Chyba jestem pierwsza :D
    Już lubię tego tajemniczego nieznajomego, wydaje się być bardzo interesujący. Coś czuję, że między nim a główną bohaterką nieźle zaiskrzy ;)
    Wiem, że się czepiam ale jakoś nie pasuje mi tu określenie 'wujas', bo w całym tym dramatyzmie sytuacji trochę mnie rozbawiło ;)
    Pozdrawiam i liczę na opinię na temat nowej części :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie nie mogłam nic ogarnąć jakby mógł mówić na swojego wujka... Bo chciałam, żeby zabrzmiało to tak bardziej lekceważąco:D

      Usuń
  2. Robi się coraz ciekawiej jestem strasznie niecierpliwa jeżeli chodzi o takie momenty dlatego myślę, że może jednak dodasz coś szybciej ? ;D
    W każdym bądź razie mi podoba się ten chłopak pomimo tego wszystkiego chciał jej pomóc. Mało jest takich ludzi w prawdziwym życiu, niestety, ale nie będę Cię zanudzała moim zdaniem na temat różnych rzeczy ;)
    Po prostu czekam. Czy będzie z tego jakieś głębsze uczucie (zawsze doszukuje się drugiego dna, ale to chyba nie znaczy o mnie źle ? kto wie)
    Pośpiesz się <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Mimo całej tej historii polubiłam tego chłopaka, bo z moim charakterem stanowiłby dla mnie jakieś wyzwanie i zagadkę - lubię takich ludzi, chociaż jednocześnie mnie denerwują ;> Ale kocham szermierkę słowną, więc mogłaby być zabawa.
    Uważam, że główna bohaterka nie ma za grosz charakteru, zamiast próbować cokolwiek zrobić ze swoim życiem, czy próbować mimo wszystko czerpać radość z życia to "Łe, jestem niewidoma, zajmij się mną." Nawet nie próbuje się stawiać, tylko w razie czego beczy... Dżizes.


    ZA KRÓTKO, JA CHCĘ WIĘCEJ.

    Pozdrawiam, Wera Rrr. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie o to mi chodziło. Od dawna jesteś moją czytelniczką i na pewno pamiętasz bloga better-late-than-never o Sheili, która była tak wredna i niemiła dla wszystkich, że w niektórych sytuacjach to aż wydawało się przegięciem (Nie skończyłam tego bloga, ale potem były coraz bardziej chamskie teksty z jej strony, np. "Odejdź. Niech moje oczy się nie męczą na widok twojej mordy", ciągle swoich wrogów wyzywała od frajerów itd.), dlatego postanowiłam, że choć raz spróbuję stworzyć bohaterkę, która nie będzie twarda jak wszystkie inne, tylko właśnie taką sierotką Marysią. Umyślnie tak zrobiłam :D

      Usuń
  4. Chłopak wydaję się być w porządku, skoro wpakował się w takie bagno, żeby pomóc dziewczynie ;)

    CZekam na kolejne rozdziały

    eastofredsun.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Chłopak jest strasznie interesujący, raz jest wredny, a później miły. Ciekawi mnie strasznie jego postać :) Nie mogę się doczekać, aż dodasz kolejną część i będę wiedziała, czego chcą ci bandyci od dziewczyny.
    Czekam ze zniecierpliwieniem :) <3 :**

    http://zahipnotyzowanaja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jeszcze nominuję cię do: The Versatile Blogger :D Wszystkie informacje znajdziesz u mnie :) <3

      Usuń
  6. Hej, no niestety muszę się przyznać..Zaskoczyłaś mnie pozytywnie po raz drugi! Naprawdę rozdział wprawił mnie w osłupienie, a może raczej zachowanie tego chłopaka- raz jest taki, później znowu taki inny...Naprawdę interesująca osoba... Czego oni od niej chcą??- to pytanie jednak najbardziej chodzi po mojej głowie, po przeczytaniu tej części, mam nadzieję, że dodasz niedługo nexta, bym mogła dostać na nie odpowiedź... Mówi się, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła...No ale cóż nie da się bez niej obejść po twoich postach, naprawdę sprowadzasz mnie na złą drogę..:D Haha to do następnego?? Pozdrawiam:)[echo-istnienia]

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem, wielki powrót:) Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale tak jakoś wyszło. Przeczytałam znów całą historię od początku, aby sobie ją odświeżyć, więc już jestem na bieżąco:)
    Nawet nie wiesz, jak to opowiadanie mnie wciągnęło. Jest takie nietypowe na swój sposób.
    Główna bohaterka ma prawo czuć taką beznadzieję. Nawet pełnosprawni ludzie tak mają. Tym bardziej ona, wychowywana przez całe życie pod ochronnym kloszem, gdzie każdy mógł jej pomóc. Teraz przeżywa zderzenie z dotychczasową rzeczywistością, to, co przeżywa jest alternatywą do jej poprzedniego świata. Mam jednak nadzieję, że dzięki pomocy tego tajemniczego chłopaka będzie w stanie się pozbierać i wrócić do normalności.
    Swoją drogą, ten facecik przypadł mi do gustu:) Chociaż bohaterka przyznaje, że to prawdopodobnie kryminalista, ale co tam. Jego uczynki nie liczą się tutaj, dla mnie wykazał się poświęceniem i odwagą, wprawdzie ślepą,ale odwagą. I za to ma wielki plus:)
    Ps. Błagam, wybacz mi obsuwę:/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałaś tak piękny komentarz, że Ci wybaczę:D

      Usuń
  8. Zmieniam zdanie! Ten koleś jest nawet w porządku :) I już nie wydaje mi się taki podejrzany jak w poprzedniej części :) Uważam, że Jenny powinna się wziąć w garść i przestać się użalać, chociaż troszeczkę :)Jasne, że w takiej sytuacji trudna zachować spokój, ale z niej jest straszna panikara :D Teraz nie jest sama, więc powinna być spokojniejsza :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie na rozdział 8 :)

    OdpowiedzUsuń
  9. No cóż, znowu jestem zaskoczona. Ten facet jest trochę... Tajemniczy? A, nazwij to jak chcesz. Z jednej strony miły dla dziewczyny, z drugiej nie da sobie w kaszę dmuchać. Kryminalista? No problem. Zapowiada się coraz ciekawiej, czekam na kolejną część :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jaki dziwny zbieg okoliczności, że akurat jego wujek pracuje w policji. Ale to w sumie dobrze. Może przyjadą posiłki i ich uratują. Ma swojego księcia z bajki. Szczęściara. Szkoda tylko, że nie udało im się uciec za pierwszym razem, mogliby być już na wolności i wybrać się gdzieś razem do kina czy na kolację. Ach..
    Super rozdział. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapraszam na kolejny rozdział ;)

    eastofredsun.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie pamiętam, czy Cię informowałam, ale u mnie pojawiła się nowość (w końcu). Wpadnij, twoja opinia jest dla mnie ważna:)

    OdpowiedzUsuń
  13. łe jej... A to jednak nie żaden z nich... :C Ale i tak dobrze!
    Bohaterka wciąż mnie wkurza, jak wkurzała... Ale nowego kolegę bardzo polubiłam! Szkoda, że nie dowiedziałam się, jak ma na imię i nie dowiem się pewnie, jak wygląda... :DD Ale wyobraziłam go sobie jako takiego niegrzecznego przystojniaka o ciemnych włosach i oczach :3 Me gusta!
    -w dalszym ciągu niczego nie zjadłam, byłam głodna i zziębnięta Niczym nie umiałam się cieszyć.. " - brakuje kropki po "zziębnięta"
    -"który próbując mnie ratować"-przecinek przed "próbując"
    -"Gdyby się odezwał, nie wiedziałabym tego." coś tu nie tak ;)
    -"Mimo że sprawiał wrażenie oziębłego i obojętnego" przecinek, przed "że"
    -"przejmowałsię " brak spacji
    -"Poza tym te igraszki z prawem były niczym wielkim w porównaniu z prawdziwymi bandziorskimi wybrykami." - przecinek przed "te"
    -"Oczywiście kazał mi wysiąść z samochodu, a ja oczywiście się nie zgodziłem. " - powtórzenie "oczywiście"
    -"Później gdy auto się zatrzymało," - przecinek przed "gdy"
    -"Bylismy" - literówka ;) "byliśmy"
    -"To znaczy chyba się domyśla, że ją mam" przecinek przed "chyba"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja się ucieszyłam, że taki długi komentarz mi dodałaś, a większe pół to błędy:D

      Usuń
    2. Nie przesadzaj! :D
      Ja nie umiem pisać długich komentarzy :C
      A błędów też nie ma aż tak znów wiele, po prostu długie zdania kopiowałam! :D
      Przy okazji zapraszam na nowy rozdział ;) http://arkana-cierpienia.blogspot.com/2013/02/rozdzia-10.html

      Usuń